sobota, 28 stycznia 2012

Krakowska notka

Cześć kochane :*
Wieki nie pisałam, przyznaję.
Nie mam czasu kompletnie.
Właśnie jestem w Krakowie, jutro mam egz. z anatomii, czyli sesja na całego...ale jest ok! nie narzekam, że zimno i że muszę pruć zamarznietymi ulicami na uczelnie, a moglabym grzac tylek w domu... Nie, właśnie to jest piękne! Teraz bardziej doceniam możliwość studiowania, niż kiedykolwiek wcześniej. Robię to nie tylko dla siebie, bo także i dla Amelki, Łukasza... dla nas, żeby było nam lepiej.
Tak btw. to Łukasz od miesiąca jest w Hiszpanii. Dziwnie się czuję. Nie ma go na codzień, rzadko dzwoni, a Amelka woła tatatata... przykre? Bardzo. Tak nie powinno być, a wręcz nie może... mam nadzieję,  że dzięki mojej upartości to się zmieni, bo jak pójdę do pracy za prawdziwe pieniądze, to Łukasz nie będzie musiał tyrać za dwóch... oby!
Po za tym tak W OGÓLE mi go brakuje... i nie będę się rozpisywać, bo na pewno wiecie jak to jest kiedy ktoś kogo kochacie jest tak daleko, że nie ma opcji żeby się przytulić, normalnie pogadać itd... :(

Amelka rośnie jak na drożdżach. Ma już prawie 10 mies. 78 cm wzrosu i 8 kg wagi.. wiem, że mało waży ale lekarz stwierdził że po prostu ma taką przemianę materii i nic się jej nie zrobi... na nic wpychanie i wmuszanie bo będzie jeszcze gorzej. AAa!! i ma 3 zęby! Moja malizna kochana :* Wiecie, choć nie raz swoimi fochami (tak tak, bo już pokazuje różki) potrafi mnie zdenerwować to jednak nie umiem jej odmawiać... kocham ją strasznie!


I słuchajcie... teza, że kobiety posiadające dzieci są bardziej wrażliwe na ich nieszczęścia jest PRAWDĄ! widziałam dziś zdjęcia dziecka (6m) z rakiem skóry... pobeczałam się tak, że do tej pory nie jestem w stanie wziąć się za anatomię bo przecież nota bene kojarzy mi się z tym. Życie jest niesprawiedliwe, dzieci nie powinny tak cierpieć!!! Przecież nie są niczemu winne... to takie przykre, gdy nie mają szans na zdrowy, normalny rozwój... Dlaczego tak jest...?!