wtorek, 24 kwietnia 2012

Hard Polish Working.. yep.

Dobry!

Melduję, że jestem zasypana notatkami - niezawodny znak, że zbliża się egzamin. Tja.
W laptopowych głośnikach huczy pewne znane radio, zielona herbata od pół godziny stoi nietknięta, a Wujek Google rozgrzany do czerwoności szuka... czego? PRACY.
Pomyślałam: "a co mi tam! może jednak się dogadam z Mr. Rodzicielem i zgodzi się być super nianią dla swej 'prywatnej' wnuczki, a ja ruszę zacne 4 litery do roboty". Studia to tak przy okazji... przecież mam je 2 razy w miesiącu = suma 4 dni, + sesja... DAM RADE PRZECIEŻ, nie? No dobra, ale co się okazuje? Że polskie realia naprawdę są w wersji super hard! Barmanka, kelnerka, sprzedawczyni w sklepie z ciuchami... wszystko z doświadczeniem, praktyką, wykształceniem w tym kierunku... Ja się pytam: skąd się bierze to doświadczenie po ogólniaku? skoro wszędzie szukają osób JUŻ doświadczonych? Wydaje mi się, że każdy kiedyś zaczynał... też bym chciała, ale no właśnie... JAK "BEZ DOŚWIADCZENIA?" Paradoks. Rozumiem - zawodówki, technika, ale przecież po ogólniaku (a przed studiami) też ludzie JAKOŚ pracują, prawda? 
W tej beznadziejnej sytuacji rzuciłam się w wir internetu i tak oto dopadłam ponownie Wujka Google, który zarzucił mi tematem pt. KURSY. Myślę nad dwoma wytrwale... każdy po +500 zł.. spoko, tylko skąd to wziąć, jak tu na samą szkołe tyle mies. idzie?
Kminię i kminię... a nóż telefon zadzwoni....? I wish!!!!!

sobota, 14 kwietnia 2012

Juwe juwe JUWENALIA!

Hello :*
Dziewuszki moje drogie, dziś notka prosto z nieco deszczowego Krakowa! ;)
Mimo tego, że pogoda tak zacnie się spieprzyła to i tak to miasto jest MAGICZNE, zwłaszcza wieczorem... ach God, kocham klimat tutejszego Rynku Głównego i koncertujących tam młodych ludzi! Amazing :)

Tak w ogóle to ledwo siedzę, bo wysiedziałam się dziś na uczelni prawie 12 godz. więc uhuhhh... ale dałam radę, nie zwiałam! Sukces ;) Jutro mam mega długie okienka i na koniec biolce na której MUSZĘ BYĆ, więc niedziela mi zejdzie tak... nijak :/ ale co zrobić... grunt, że studiuję - bo przecież o to chodziło :).

Jeszcze apropo studiów, studentów i magii Krakowa... 11-12 maja są JUWENALIA!!! :D

Dzień Pierwszy
KRAKÓW 11, MAJA
Pas Startowy Muzeum Lotnictwa Polskiego
(wejście od ul. Bora Komorowskiego)

Otwarcie bram 15:30, start 16:00.

230 volt
Frontside
Lipali
Maciej Maleńczuk & Psychodancing 
Dżem
KSU

Bilety: w przedsprzedaży 25zł (do 1 kwietnia - 20zł), w dniu koncertu 30zł.

Dzień Drugi
KRAKÓW 12, MAJA
Pas Startowy Muzeum Lotnictwa Polskiego
(wejście od ul. Bora Komorowskiego)

Otwarcie bram 15:30, start 16:00.

Grubson
Jelonek
Hey
Illusion
APOCALYPTICA

Koncerty tych zespołów/wykonawców zaznaczonych przeze mnie na czerwono są dla mnie obiektem niewątpliwego pożądania, także MUSZĘ TAM BYĆ!! :D (a że akurat mam zjazd na 12-13 maja......;))

A tymczasem... chyba najwyższa pora na spanie? Na zegarze 23:38, choć ten postowy jakoś inaczej 'działa'. Jeszcze łyk czerwonego winka domowej roboty i... słodkich snów... ;-)

czwartek, 12 kwietnia 2012

"Bo to zła kobieta była!"

Dzisiaj poczęstuje Was postem z serii "Tęgie rozkimny A."
Smacznie nie będzie. O nie.
Natomiast (powiedzmy) ze smakiem, bo bez większych kolokwializmów napiszę o problemie, który wyprowadza z równowagi bardziej niż nagłe wtargnięcie na Ciebie rozochoconego, ubłoconego po sam nos psa rasy Bernardyn o wadze ultra ciężkiej.
Zresztą sama wagę SYTUACJI również do ciężkich włożyć. 
Mianowicie chodzi o wYtykanie błędów, wtykanie nosa i przeświadczenie tak święte, jak dewocjonalizm 'zdrowaśkowych' babiszonów, które jedyną misją w kościele jest zbieranie najnowszych ploteczek z serii: kto wpadł/ z kim/ kiedy, kto ma jakie długi, czyje dziecko narozrabiało w przedszkolu, kto toczył się pijany po drodze, aż po to... komu krowa z pastwiska uciekła! A do tego oczywiście odpowiedni KOMENTARZ.
Zastanawiam się jak można oceniać kogoś, jak nie ma się zielonego, różowego, czy jakiegokolwiek POJĘCIA o tym co dana osoba tak naprawdę robi?! I jeszcze upieranie się, że TAK JEST, bo PODOBNO... Matko.
Wiecie? Ręce opadają. Chwała Panu, że moje pokolenie ma szersze perspektywy na TRZEŹWĄ OCENĘ, a jeśli jest jeszcze w miarę odpowiedni czas, to resocjalizację pod tym względem, bo jakby kolejne pokolenie czegoś takiego słuchało, to chyba by całkiem zwątpiło w życie.
Pilnuje własnego nosa, robię swoje, chcę oceniać jakąś sytuację TO DLA SIEBIE i przede wszystkim ZNAJĄC JĄ, WIDZĄC, NAWET UCZESTNICZĄC , a nie wolna amerykanka i jazda! 

Zła jestem, jestem złA i pójdę za to do piekła! Pff.

Trzymaj się z dala od ludzi, którzy próbują pomniejszyć Twoje ambicje. Mali ludzie zawsze tak robią, a naprawdę wielcy sprawiają, że czujesz, że i Ty możesz być wielki. - Mark Twain

wtorek, 10 kwietnia 2012

Rok z głowy!

Helloooł :)
Mam nadzieję, że już doszłyście do siebie po świętach, bo teraz karuzela znów zaczyna się kręcić... ale to nawet lepiej, bo ileż można? :) Wczoraj pod nożyczki poszły moje włosy... TAKIE WŁOSY: 


15 cm poszło jak nic! Około roku tyle mi rosły. I tak się zastanawiam... dlaczego kobiety pod wpływem silnych emocji są zdolne do tak drastycznych decyzji jak np. CIACHNIĘCIE OD TAK, długo zapuszczanych włosów? Bo nie powiem, że nic się nie działo... Teraz jest ok, ale włosów już nie dokleję :(. W ogóle zauważyłam, że odkąd urodziłam Amelkę,  przed każdymi DŁUGO WYCZEKIWANYMI DNIAMI W MIESIĄCU, jestem tak rozchwiana, że wszystkim można wyprowadzić mnie z równowagi, a że nigdy nie należałam do osób mało wylewnych, cichych czy zahukanych to...się dzieje! 
I zrozum tu człowieku KOBIETĘ...

niedziela, 8 kwietnia 2012

Dryfujący pochłaniacz...

No to mamy Lany!
W sumie ja już wczoraj zaczęłam polewać, bo byłam z Łukaszem u teściowej, więc pasowało jakieś winko obalić ;) Co lepsze - Łukasz był driverem, więc nic nie pił, a skutek jest taki, że do tej pory tnie komara, a ja od 6-tej na nogach... tyle, że to już zasługa samej Amelki.

Wczoraj zaproponowano nam, abyśmy zostali... drużbami! To, że idziemy na wesele w czerwcu, było jasne jak słońce i wiedzieliśmy to praktycznie od samych zaręczyn młodych, ale że w takiej roli? No spoooko :) Tylko teraz tak... bo tytuł posta właśnie do tego nawiązuje. O co cho z tym pochłaniaczem? Otóż o to, że ostatnimi czasy mam niepohamowany apetyt i wsysam wszystko co znajduję w zasięgu mojej ręki, czego skutkiem jest skok wagi :/ nie palę, więc stres po prostu ZAJADAM. Ale! Jako, że zostałam druhną, to jakoś trzeba wyglądać! Mam całe dwa miesiące na to aby się doprowadzić do stanu bezwałkowego i mniejszopupnego. Wymiary na dziś:
ramię: 24 cm
talia: 67 cm
brzuch: 80 cm (masakra)
biodra: 92 cm
udo: 52,5 cm
kolano: 35 cm
łydka: 36 cm
i waga... 54,5 kg!

a wszystko to, przy wzroście 163 cm, więc szału nie ma :/.

W zeszłoroczne wakacje (Amusia miała wtedy 3-4 miesiące) ważyłam 51,8 kg i to była idealna waga dla mnie! A teraz? niby 3 kg więcej ale czuje się jak słoń, a do starych jeansów nie wchodzę. Porażka normalnie.

Dlatego pora zamknąć lodówkę na klucz i do czerwca będę fit i git :D 


piątek, 6 kwietnia 2012

Wesołych :)

Hello Ladies :)
Chciałyśmy z Malizną życzyć Wam: wszystkiego co najlepsze i potrzebne, a w tym: zdrowia, pomyślności, przypływu czego trzeba, pyszności na jutrzejszym śniadaniu, oraz hektolitrów wody w poniedziałek, bo podobno 'kąpiele' uspokajają i relaksują ;) ach! I permanentnie wypocznijcie, bo kolejne święta dopiero w grudniu! ;) 

 

Jeśli się nie ustosunkujecie do tego: to Wielka Łapa was dosięgnie :D

czwartek, 5 kwietnia 2012

Po długiej przerwie... new begining!

I znów się tu zjawiam, a właściwie zjawiaMY, bo razem z Jamalkiem :)
U nas jak zwykle - duuuużo się działo, dzieje i dziać się będzie, bo każdy nowy dzień przynosi masę niespodzianek. 
Amelia 5 dni temu skończyła rok. Ja zdążyłam zaliczyć dylemat matczyno-moralny, bo musiałam wybrać - cały dzień w Krakowie na uczelni i zaliczenie kolokwium z anatomii vs. cały dzień z maleństwem w dniu, który tak emocjonalnie przeżywałam roku ubiegłego. Wygrał Kraków niestety. Gdyby to kolokwium było w jakichś godzinach porannych, a nie o 19, to jeszcze, ale niestety... siła wyższa. Jakkolwiek, postarałam się wrócić do domu tak, by jeszcze tego dnia mocno uściskać i wycałować Amelkę, co zresztą mi się udało, bo rozrabiała aż do 22! Czekała na mnie ;) 
Teraz jesteśmy przed szczepieniami, weselem wujka Łukasza i moimi kolejnymi egzaminami przed sesyjnymi (coby oszczędzić masy egzaminów na 1 termin), ale o tym i o wielu innych rzeczach, będę pisać w kolejnych notkach :) Póki co, ze specjalną dedykacją dla Was - roczna Amusia :)

 

Ps. Taka mała ciekawostka... Amelka ma na sobie MOJĄ sukienkę, którą miałam na sobie w dniu moich 1 urodzin :) Kołnierzyk i kwiatuszki są tylko nowe, bo tamte zdążyły pożółknąć :) oczywiście jest dłuższa niż na zdjęci, ale Amel po prostu tak się "ustawił" :)