wtorek, 30 sierpnia 2011

Tak ogólnie

Boziu, jak ten tydzień od ost. notki zleciał... no na nic nie mam czasu dosłownie. Pogoda sprzyja Amelii, więc tym bardziej nie chce spać. W ogóle ostatnio zrobiła się taka jakaś... ubita? :P niech będzie, że ubita, ale nie gruba, bo nadal jest szczuplutka, tyle że buzinkę ma jak jabłuszko :) Po jutrze kończy 5 miesięcy!!! hurra, to niezawodny znak, że już niedługo zacznie siedzieć, a co z tym idzie liczę na więcej czasu dla siebie. Przydałoby się jeszcze, żeby spała dłużej niż do 5 rano, bo codzienne wstawanie o tej porze jest jakąś masakrą. Do tego za 3,5 tyg. sql, więc nie wiem jak pogodzę naukę z opieką, bo przecież w domu też bd musiała się uczyć, żeby nie zostawiać wszystkiego na ost. chwilę czyli dzień przed rozpoczęciem sesji.
Ostatnio dowiedziałam się, że mój kumpel został tatą :) cieszy mnie to tym bardziej, że to mój rocznik i że już nie jestem sama, że tak powiem, bo w mojej miejscowości na dzień dzisiejszy byłam chyba najmłodszą matką... no grunt, że już nie jestem sama z tym.
Tak po za tym to czekam na weekend. Mama będzie w domu, więc trochę odpocznę, chociaż spanie przedłuży mi się pewnie góra do 6:30.
Amelia robi postępy. Od 2-ch dni chwyta się za stópki i wkłada je do buźki.. przesłodko to wygląda! Teraz tylko czekam, aż sama się podniesie, klapnie na dupci i będzie siedziała ;)
No to tyle na teraz, bo mycha wojaży mi w łóżeczku i już zaczyna się skrzywiać więc muszę działać...

CYA! :*

czwartek, 25 sierpnia 2011

Amy - kropla i morze potrzeb

Powiem Wam, że dziś jestem tak zmęczona i padnięta, że dzizas...
Dziś było tak potwornie gorąco, do tego mam okres (z czego się szalenie cieszę i w sobotę z tej okazji robię grilla :P hahaha, oczywiście o tej intencji wiem tylko ja i Łukasz, no bo bez przesady znów).
Iii jak wczoraj Amelia była w miarę spokojna, tak dziś przy tym wszystkim ostro dawała popalić. Przez cały dzień przespała mi może z godzinę, a tak to non stop musiałam ją bawić, przewijać ect. ... no ręce mi opadają. Wiecie, czekam na tą szkołę z utęsknieniem, bo tam bd mogła odpocząć... dziwnie to brzmi prawda? Jeszcze 3 weekendy wolne, a już 4 weekend WELCOME IN KRK :) już zaczynam odliczać.
Tak po za tym to mamy w domu remont. Okna na całym parterze zostaną wymienione, więc możliwe, że będziemy musieli się desantować z Łukaszem i Amusią do babci, bo kto wie jak bd zimno w nocy? Się zobaczy.

Aha... Amuśce już widać (i czuć!) pierwsze dwa ząbki :) oj coś czuję, że będzie się działo, przez najbliższe tygodnie.

Co do Waszych blogów z blogspota, to próbowałam robić tak jak mi napisałyście i dupa wielka z tego :/ nie wiem co ja tu mam poustawiane, że mi to nie działa! Przysiąde jeszcze, poczytam i najwyżej napiszę tam gdzie trzeba, że takie problemy są. Chcę być na bieżąco z wszystkimi Waszymi blogasami, a jak na razie to częściowo wchodzę z tego bloga, a częściowo z tamtego, bo tam mam Was pozapisywane..

Ps. Idę się położyć, bo głowa mi tak nawala, że uhuhuhuh..
Buziaki :*

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Relacja z urodzin taty + sprawy dot. bloga

No to tak.
Łukasz miał urodziny w sobotę i jako iż nie miałam pomysłu na mega wypasiony prezent ponieważ mój mężczyzna jest bardzo wybredny i ma swój niepodrabialny przeze mnie gust - zrobiłam mu imprezę niespodziankę :D oczywiście wspólnie z Amusią, która cierpliwie wytrzymywała w troszku przydużej tiulowej spódnicy. Zresztą same zobaczycie ;) Nie powiem, bo Łukasz strzelił takiego zonka, że szok :D A ja swoją drogą czułam, że coś się będzie działo i się nie myliłam, ale od początku. Piękny miał wrócić po pracy ok. 15 więc czekałyśmy w gotowości z Amy w naszym pokoju, gdzie już wszystko było naznoszone (aha, tort zrobiłam ja! co z tego, że masa z torebki i w ogóle jakiś łatwy, na zimno, ALE GRUNT ŻE MOJA ROBOTA :D) a tu dzwoni od siebie z domu, że telefon mu padł i że będzie ze 1,5 godz. bo idzie ze swoim bratem przygotowywać miejsce na ognisko (tak tak, bo przecież trzeba oblać urodziny z kumplami! no i ze mną ;)) no ale, wnerw bo Amelka mi usypiała, więc nie było siły. Musiałam ją rozebrać i do spania, tort do lodówki, a ja czekałam. Po 1,5 godz. Amelka znów wskoczyła w swój strój, ja też (uszy królika i kokarda, wiecie :D ale normalnie byłam ubrana), tort z powrotem do pokoju i... usłyszałam auto na moście! Dzika panika bo Amelce korona spadała (ciut za duża była... nawet bardziej niż ciut) i świeczki się nie paliły, nie mówiąc już o tych tortowych fajerwerkach. Zdążyłam zapalić świeczki, porwać Amusię na ręce i bach... otworzyły się drzwi! Wszedł Łukasz, Amy spadła korona, ja się trzęsę, bo nie zdążyłam z tymi fajerwerkami... ale to nic, bo zaskoczenie na twarzy mojego mena było nieziemskie! ;) A teraz bardzo krótka fotorelacja:



Iiii w sprawie dot. bloga.
Nie wiem dlaczego, ale nie dam rady dodawać blogów z blogspota :( 
dziś chciałam dodać blog Ani - Mamy Konradka, ale znów jakieś błędy :/
Malw tak samo nie mogę dodać eh. 
Oświećcie mnie dziewczyny w tej sprawie.
Ach i póki co, nie zamierzam blokować nikomu dostępu do tego bloga, także się nie martwcie :)
Dziękuję, że nadal z nami jesteście! 

Pozdrawiamy z Amuśkiem :*:*


Witamy się! :)

'Macierzyństwo trzeźwym okiem' to ciąg dalszy bloga 'Młodej ciężarówki'... Jak sama nazwa wskazuję, najważniejszy etap, czyli narodziny mamy już za sobą :) Zapraszam również do odwiedzania starego bloga, który znajduje się pod adresem www.ciezarowka05.blog.onet.pl :) Mam nadzieję, że stałe czytelniczki (a może też i czytelnicy?? :)) będą nadal z nami, a i nowych równie serdecznie powitamy z Amelką :)

Może to tyle tytułem wstępu. Prosiłam na starym blogu o podawanie adresów swoich blogów, abym mogła umieścić je tutaj, tak więc czekam na Was :)




Buziaki!! :**