poniedziałek, 14 maja 2012

(nie) wielka dzieli nas granica... wolności osobistej!

Stwierdziłam, że muszę to napisać, bo potrzebuję emocjonalnego upustu.
Mam z Kraka do domu jakieś 80 km, busem jadę ok. 1,5 godziny. Ostatnich kilka powrotów, jestem centralnie na szybie, co mnie irytuje jak diabli, bo muszę tak wytrzymywać większą część drogi! Why?
Swego czasu była taka dosyć głośna sprawa na temat otyłych ludzi i biletów na samolot. Ku przypomnieniu - ludzie mega otyli winni wykupywać 2 miejsca, co wiąże się z podwójnym zapłaceniem za bilet... wtedy myślałam - co za znieczulica! A dziś? Dziś coś w tym jest, tylko że nie chodzi o kasę, a o... samo zajmowanie miejsca!
Pech, że zawsze gdy dotacham się z moją walizką, miejsca pojedyncze są pozajmowane, więc siadam na podwójnym czym niestety się narażam na siedzenie na szybie, bo od jakichś 5 powrotów byłam na to skazana. Zawsze na wyjeździe z Kraka siada mego otyły gościu, który nie dość, że zajmuje dużo miejsca, to jeszcze rozkłada łokcie na boki, czym niestety totalnie ogranicza moją osobistą przestrzeń! Ha... i nic sobie z tego nie robi! W ogóle dziwne, że obojętnie czy siedzę z samego przodu na tych podwójnych siedzeniach, czy dalej... zawsze mnie upatrzy! Tak samo płacę za bilet więc mam prawo wygodnie siedzieć i w komfortowych warunkach dojechać do domu, a nie żebym musiała znosić TAKIE COŚ. Rozumiem, są ludzie otyli, bo np. biorą sterydy i współczuje im bardzo, ale nie znaczy, że 'zdrowi' tak jak ja, muszą tolerować efekty ich tuszy!
Chyba jedynym wyjściem będzie zmiana przewoźnika i w związku z tym dłuższy pobyt w Krakowie, bo uhh....



środa, 9 maja 2012

Się dzieje.

Helloooł!
Znów big przerwa, ale jakoś tak.. tak jakoś mam urwanie głowy.
Egzaminy się rozkręcają, za miesiąc z hakiem wesele A&D, a tu jeszcze trzeba po sukienkę jechać, zmierzyć, dopasować i tak w ogóle WYBRAĆ.
Aha i do tego wszystkiego Amel jest chory. Katar, przeziębienie, czy może alergia? Rozkminy nad tym są w toku. Byliśmy co prawda u lekarza, ale nie powiedział nic odkrywczego. Przepisał standardowe syropki i krople, które małoletnia już posiada, także recepta siedzi. Pytanie tylko, co to tak naprawdę jest? Powiedzmy, że całą zimę praktycznie nie chorowała, a tu wiosna, słońce, 30 stopni a Amuś kicha, prycha i kaszle. Mam czuja, że to jednak może być alergia!
Tak ab ovo do drugiej urywipołciowej sprawy, to A&D zaszczycili nas swoim przybyciem w dniu wczorajszym o zacnej godzinie 21 (co x czasu temu nie byłoby czymś nadzwyczajnym, ale odkąd jest Amelia, to padamy jak muchy wtedy kiedy kury chodzą spać). Oczywiście, jako że Amel śpi w salonie (tak tak, bo blisko do kuchni, a jeszcze wciąga flachę w nocy), nie dało się ich "normalnie" przyjąć, także zrobiliśmy napad na dom babci, gdzie od pewnego czasu przyjmujemy niespodziewanych wieczornych gości. Ach, przynajmniej coś się działo ;-) Tak dawno się nie widzieliśmy (ostatnie 2 lata byli w Anglii), że było tyyyyle do opowiadania... aż strach. Ostatecznie co zapamiętałam z tego natłoku informacji i wrażeń to ilość alkoholu, przepis na cytrynówkę i zakup 70 kg cytryn i tyleż cukru, by pojechać po kosztach... nice! ;-) już wiem, że będzie dobre :D

*

Jutro Kraków, Juwenalia i łoooogień! A w niedziele egzamin. Będzie git. Musi ;-)

Ps. do poprzedniego postu:
Dziewczyny dzięki za rady :) W sumie teraz troszkę żałuję (ale tylko troszkę, bo wspomnienia z UP nie należą do najmilszych), że zrezygnowałam, bo mogłabym chociaż ten staż mieć... ale cóż, będę kombinować dalej.