No tak.. na początek należą się ogromne przeprosiny, bo szalenie dawno mnie nie było, a widzę, że mimo wszystko zaglądałyście tutaj :) Fotki z pół roczku Amelki się naprodukowały, więc będą niebawem :) Ta notka będzie o czym innym.
Faktycznie, teraz mam dużo wszystkiego na głowie. Na uczelni chaos, full nauki i jeszcze masę rzeczy muszę nadrabiać w domu, bo mam po prostu braki. Całą chemię przerabiam od początku, bo na wykładach to była dla mnie czarna magia i powiem szczerze, że aż mnie to zaszokowało, bo generalnie z chemii miałam 4 na koniec LO. Przerwa robi swoje. Jakkolwiek, dalej twierdzę, że tego mi było trzeba, bo odżyłam strasznie :) Mimo nawału obowiązków... jest dobrze! :)
Ostatnio mój tata znów wspomina o tym, bym zaczęła szukać pracy, bo jak twierdzi "siedzisz bezproduktywnie w domu". Haha, ok, ale co z Amy? Stwierdził, że UWAGA... on się nią będzie zajmował! Wiecie, wszystko pięknie fajnie, ale JUŻ TO WIDZĘ. Ile razy go proszę, żeby wziął ją na jakiś dłuższy czas, bo chce się pouczyć to zawsze a) musi zejść, b) musi gdzieś jechać, c) ma robotę itd... no i ciekawe, że siedziałby z nią te 8 godz. jakby mnie nie było!! Pewnie, że chciałabym iść do pracy, bo wkurza mnie to, że nie mam swoich pieniędzy i każdy grosz muszę liczyć, ale jestem pewna, że mój tata nie poradzi sobie z Amelką. To nie jest tylko siedzenie i huśanie śpiącego dziecka, bo akurat Amelia jest okropnie wymagająca i absorbująca, także ja po całym dniu jestem tak umęczona jak nie wiem, a do tego jeszcze szukam czasu na naukę. Możliwe, że zrobię tak jak on chce i jeśli znajdę pracę ( o ile, bo na mój 'brak jakiejkolwiek praktyki ') to się przekonamy, ale czuję, że raczej szybko będę musiała wracać do dziecka.
ZOBACZY SIĘ.
Ps. Malwinko wyślij mi jeszcze raz zaproszenie na maila: lasiczka014@op.pl :)
Pozdrawiam wszystkie stałe i te nowe czytelniczki :)