Znów się zjawiam ze spuszczoną głową, bo zaniedbałam bloga, a tak obiecywałam regularność... oj be! Ale znów tyyyyle się dzieje... Egzaminy w toku, Amelie podejrzewam o ADHD, bo dosłownie potrafi chwili usiedzieć w jednym miejscu, a na dodatek zaczął się etap wspinaczek, więc i siniaków przybyło. Także na nudę nie narzekam... :) Wczoraj był Dzień Dziecka i przy tej okazji miała być uroczysta inauguracja nowej, super, ekstra piaskowinicy made by Dziadosław ALE... deszcz zniweczył nasze plany! Bo jak tu zrobić porządnie "otworzyć" piaskownice, kiedy piasek mokry i wciąż praska żabami.. Cóż, trzeba było to przełożyć, ale Amci i tak został wręczony prezent w postaci niezbędnych sprzętów do tworzenia cudów współczesnej piaskowej architektury :D
W ogóle to tyle chciałabym tu jeszcze napisać, między innymi z moich ostatnich krakowskich podboi, wycieczki do muzeum anatomii (co zresztą byłoby dla ludzi o mocnych nerwach, tudzież jakkolwiek związanych z medycyną), zbliżającym się wieczorem panieńskim i weselem! Ale to może w międzyczasie... ;)
Dziś wrzucam aktualną fotkę Jamala, bo dawno nie było:
W następnym poście będę miała jedno zapytanko... ale muszę zrobić zdj dopiero :D
buziaki :*
ale ona już duża :)
OdpowiedzUsuńTwój ślub się szykuje?
Pozdrawiam
Łaaa boska fota ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że nie będziesz nas długo trzymać w niepewność?
Zapraszam do nas mini konkurs ;)
www.nowezycie-aniolek.blogspot.com
Ja studiowałam pielęgniarstwo i w muzeum anatomii byliśmy na pierwszym zajęciach w teatrum anatomicum. Była jesień, wieczór, więc ciemno za oknami. Był dreszczyk:)
OdpowiedzUsuńAle potem już się zaczęły zajęcia w salach prosektoryjnych, więc każdy musiał przywyknąć.
Mnie tylko formalina przyduszała, bo mam astmę.
P.S. Czytałaś ostatnie Wysokie obcasy? Był wywiad z autorką książki "macierzyństwo, non fiction." Od razu skojarzyło mi się to z Tobą i z Twoim trzeźwym podejściem do macierzyństwa.
Pozdrawiam, Ana.
Oliwia i En... wszystko w kolejnej notce ;)
OdpowiedzUsuńana.ana... widzę, że 'czujesz czaczę' o co chodzi z tym muzeum :) powiem szczerze, że jedyne co mną tak porządnie wstrząsnęło tam, to był pierwszy 'eksponat' w II sali.. ten noworodek z wyciętym miejscem na plecach, by było widać mu kręgosłup. Wyglądał jakby spał i te włoski... masakra! Po tym wstrząsie, to już reszta była do przeżycia. Zresztą chyba nawet napiszę notkę o całym tym zwiedzaniu, bo komentarze były tam bezbłędne :D
Wysokie Obcasy piszesz? Nie, niestety nie czytałam :( Ale jeśli w trakcie tej lektury pomyślałaś o mnie, to dobrze :) Przynajmniej utwierdzam się w fakcie, że moje podejście nie jest z kosmosu, choć w naszym zacnym kraju ciągle nie rozumie się mówienia prawdy "prosto w oczy"... cóż :) Pozdrawiam Cię gorąco Ana :)
Poszedł na maila adres strony z artykułem, polecam, utwierdzi Cię to w słuszności Twojego podejścia. Takich mam jak Ty jest więcej.
UsuńI bardzo dobrze:)
Miłego wieczorku, A.