Dzisiaj dla Państwa nadaje I mistrzyni w lenistwie stosowanym RP - Av! ;-) Jest tak pięknie, słonecznie, ciepło i rozkosznie, że aż mi się NIC NIE CHCE. Amcz jeszcze śpi (thx God) więc napawam się słodkim lenistwem, choć tak naprawdę powinnam siedzieć w zadańskach, albo chociaż ruszyć prezentacje na recepturę.
Muszę się pochwalić, że wczoraj spokojnie przebiegłam 2 kilometry i dziś.. NIE MAM ZAKWASÓW! Ale to i tak chyba za mało na ten mini maraton, więc tym razem kapituluję... wezmę się bardziej do roboty i do następnego razu będzie cacy. Byłoby miło gdyby Amelka mogła uczestniczyć w moich "zmaganiach", ale a) sama nie da rady bo nogi pogubi :P b) nie mamy wózka sportowego c) na naszych wątpliwych chodnikach mogłoby się to źle skończyć. Dlatego też jednym z prztyczków macierzyństwa jest brak czasu, a jeśli już czas jest na ruszenie zadka to znów nie ma z kim malizny zostawić. Dziś pewnie nie pobiegam bo moja rodzicielka jest od 6 w pracy, a potem ma szkolenie do 20, tata też odpada, więc od rana do wieczora DUET mamcz & Amcz.
Co jeszcze? Rano Amelia dała sobie zrobić super hiper wypasioną fryzurę, co wywołało niezły szok u mnie, bo do niedawna każdy kto próbował DOTKNĄĆ jej loczynek kończył z plaskaczem w najbliższą część ciała. Z czasem dawała sobie robić lekkie kucyki czy koczki a teraz...?! Zobaczcie efekty tego "cudu"!
i jeszcze spacerowa ;)
Ps. Przepis na wypasione danie z poprzedniej notki ;)
1 średni (albo duży, a co!) banan
2 jajka
2 łyżki otrębów owsianych
szczypta cynamonu
jogurt naturalny do polania
garść jagód i suszony ananas ;-)
pierwsze 4 składniki zblendować, 2 ostatnie na górę i "włala" :D
Pozdrawiam!