Matka dziś się zmalowała.
W końcu porządnie chwyciła za pędzle! W końcu... bo paczucha z paletką Sleeka dotarła przeszło pół miecha temu, a M. tak szalała że dwa dni pocztą to tak dłuuuuugo.
Ale jest! Urodził się dziś popołudniu, na szybko, nie przemyślanie, pod wpływem koloru odzienia!
Oto on:
Bez konturowania, podkładu, różu, brązera... po prostu wrzutka na oczęta i cacy :) W ogóle jakoś nie przepadam za używaniem fluidów... najwięcej flo idzie mi zdecydowanie na cienie i eyelinery ;)
A tak po za tym Amcz przechodzi samą siebie... Ile to dziecko ma energii!!! Aż się boje co to będzie jak pójdzie do przedszkola... ;-p
Pozdrawiam :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz