Ani się nie obejrzałam, kiedy te 2 dni minęły.. w sumie 2 i pół ;)
Dużo by pisać, co się tam działo, ale skupię się na ogólnych rzeczach.
Słuchajcie... Inauguracja była dla mnie nieziemskim przeżyciem. Jak tylko zasiadłam tam razem z nowo poznanymi koleżankami, poczułam, że to jest moje miejsce i mój czas! To jest to co chcę w życiu robić, to co chcę osiągnąć i do czego dążę. Tak mi serotonina podskoczyła, że normalnie nie mogłam usiedzieć :P Kiedy już dostałam index w swoje ręce.. och, no powiem Wam, że wtedy wystąpił u mnie banan na buzinie, bo już wiedziałam i WIDZIAŁAM, że jestem studentką... tak S T U D E N T K Ą i że w końcu coś robię w tym celu. O ile takie coś lepiej smakuje, jeśli musiało się na to czekać...
Już wiem, że nie będzie łatwo. Po pierwszych wykładach wiem to na 101%, ale grunt, że walczę... walczę o przyszłość! I co do komentarza Agnieszki... te studia dadzą, oj dadzą! Nie tylko konkretne wykształcenie, ale też to, że ja się spełnię i że będę miała większe możliwości na rynku pracy i nikt mi nie zarzuci... 'aaach Pani ma tylko średnie i to po ogólniaku.... to jest za mało'. Tak, bo to faktycznie jest za mało. Nawet do sklepu trzeba być chociaż po kursach. Ogólniak jest dla ludzi, którzy zamierzają iść na studia, bo przecież po SAMYM liceum NIC NIE MA. Nie oszukujmy się.
Jestem na studiach, jestem studentką, studiuję to co mi się podoba, więc jedno z moich marzeń się spełnia! A że egzaminy, kolokwia... normalna sprawa! Za to satysfakcja... NIEZIEMSKA!
Jutro Amy kończy 6 miesięcy, więc będzie impreza :) Tata Łukasz zobowiązał się kupić pół tortu i pół świeczki ;) niee noo cały będzie :) Wrażenia i focisze - w najbliższej notce :)
Pozdrawiam!