Dziś już jest wszystko ok :) Amy jadła pierwszy obiadek ze słoiczka (indyk z marchewką) i powiem Wam, że nawet dużo zjadła! Cieszy mnie to strasznie :) Popołudniu Łukasz przyjechał z pracy, wziął maliznę do nosidełka i poszliśmy całą trójką do lasu. Niestety nie mam fotek, bo nie wzięłam aparatu... ale za to wrzucę inne!! :)
sobota, 3 września 2011
5 miesięcy za nami!
Amusia w czwartek skończyła 5 miesięcy :) Widać już ząbki, ale nadal nie mogą się porządnie przebić... czekamy na ten sądny dzień! Po za tym byłyśmy w piątek do szczepienia. Ostatni raz 3x, za 6 tyg. będzie jeden raz i już spokój na długo. Niestety, tym razem nie obeszło się bez niemiłych niespodzianek. Amelce spuchnęła lewa nóżka tak, że nie dało się jej w ogóle dotknąć, bo od razu był płacz. Wieczorem pojechałam do apteki po coś na zbicie gorączki, która była kontynuacją. W efekcie miała poowijane w bandaż dwie nóżki (bo druga też robiła się czerwona, choć nie tak twarda jak lewa) i była porządnie spłakana. Szkoda mi jej było strasznie, ale co zrobić... zaszczepić się trzeba.
Dziś już jest wszystko ok :) Amy jadła pierwszy obiadek ze słoiczka (indyk z marchewką) i powiem Wam, że nawet dużo zjadła! Cieszy mnie to strasznie :) Popołudniu Łukasz przyjechał z pracy, wziął maliznę do nosidełka i poszliśmy całą trójką do lasu. Niestety nie mam fotek, bo nie wzięłam aparatu... ale za to wrzucę inne!! :)
Dziś już jest wszystko ok :) Amy jadła pierwszy obiadek ze słoiczka (indyk z marchewką) i powiem Wam, że nawet dużo zjadła! Cieszy mnie to strasznie :) Popołudniu Łukasz przyjechał z pracy, wziął maliznę do nosidełka i poszliśmy całą trójką do lasu. Niestety nie mam fotek, bo nie wzięłam aparatu... ale za to wrzucę inne!! :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj, biedactwo z niej:( Aż mi jej szkoda:( A skąd wiedziałaś, że trzeba bandażem owinąć jej nóżkę? Ja bym nie wiedziała:(
OdpowiedzUsuńAniu, miała taki obrzęk, że dookoła nakłucia całe to spuchnęło, więc wzięłam altaziaję (coś jak altacet tylko z ziaji), dałam na gazik i przyłożyłam, bo inaczej nie dałoby się jej w ogóle wziąć na ręce, ani cokolwiek. Dopóki tego nie miała, cały czas leżała, bo każda próba wzięcia na ręce czy nawet przewinięcia kończyła się histerycznym płaczem. No mówię Ci, masakra :(
OdpowiedzUsuńBiedna Amelia :( aż mnie tym wystraszyłaś, nas dopiero czekają szczepienia mam nadzieje ze Natalia dobrze to zniesie. Pozdrawiam Was :)
OdpowiedzUsuńhej pamietasz mnie?Kiedyś Cię czytałam ;)
OdpowiedzUsuńjak coś pisz na szczesliwi03@yahoo.pl
wysle zaproszenie;)
Sto lat, sto lat! ;*
OdpowiedzUsuńTeraz już mała będzie mogła coraz więcej jesc;)
Masakra z tym szczepieniem, no ale co zrobic szczepic trzeba:/