A no no.. dietuje się! Niestety, z ćwiczeniami ciężko, bo spadek formy mam zajedwabisty.. przy dziecku?! - powiecie ;). Tyle ile ja za nią biegam to... to się okazuje ZA MAŁO! Wszystko przez nieregularne posiłki, podjadanie, DOJADANIE po Amy (oczywiście nie zawartości flachonów :p).. no generalnie to zapuściłam tyłencję przez zimę i nie ma co się pieścić!!! Dlatego od min. 1,5 tyg (pamięć do dat mam wyrąbaną w kosmos) nie jem słodyczy, a od 3 dni PICHCĘ dietetyczne posiłki. I tak oto np. wczoraj był spagetti z razowego makaronu i sosu własnej roboty! O ile makaron był zjadalny, tak z sosidłem już trochę gorzej.. ale konsumpcja generalnie zakończyła się powodzeniem! Dzisiaj był filet z kurczaka w sosie jogurtowo-musztardowym i tu... JESTEM Z SIEBIE DUMNA!! haa i jeszcze na jutro mam do odgrzania to pyszniadełko ;) Amcia bardzo dzielnie pomagała mi przy kuchceniu, bo.. zajęła się bajkami, a nie ciąganiem mnie z kąta w kąt w poszukiwaniu bliżej nieokreślonych skarbów ;-)
Tak ogólnie to wcinam dużo bananów (z płatkami owsianymi, mlekiem, czy jogurtem) + migdałów jak mam na stanie :D. Wiem wiem.. banany mają w 3 zady kcali, ale lepsze to niż czekolada!!! A taki bananik zastępuje mi.. cukier! A boo zapomniałam, że jeszcze naleśniki robiłam :) Razowa mąka, jajka, proszek do pieczenia, coś tam coś tam i rozgnieciony banan... i wszystko by było cacy gdyby wszystkie upiekły się jak pierwszy! No tyle węgla żeby w piecu zapalił.. dlatego planuję zainwestować w teflonową patelnie, bo ceramiczna jest zdradziecka, a nie chcę walić tłuszczu no bo.. bo się odchudzam o!
I z tego miejsca chcialabym pozdrowić Anę! ;-)
No, buziaki. hej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz