U nas jak zwykle - duuuużo się działo, dzieje i dziać się będzie, bo każdy nowy dzień przynosi masę niespodzianek.
Amelia 5 dni temu skończyła rok. Ja zdążyłam zaliczyć dylemat matczyno-moralny, bo musiałam wybrać - cały dzień w Krakowie na uczelni i zaliczenie kolokwium z anatomii vs. cały dzień z maleństwem w dniu, który tak emocjonalnie przeżywałam roku ubiegłego. Wygrał Kraków niestety. Gdyby to kolokwium było w jakichś godzinach porannych, a nie o 19, to jeszcze, ale niestety... siła wyższa. Jakkolwiek, postarałam się wrócić do domu tak, by jeszcze tego dnia mocno uściskać i wycałować Amelkę, co zresztą mi się udało, bo rozrabiała aż do 22! Czekała na mnie ;)
Teraz jesteśmy przed szczepieniami, weselem wujka Łukasza i moimi kolejnymi egzaminami przed sesyjnymi (coby oszczędzić masy egzaminów na 1 termin), ale o tym i o wielu innych rzeczach, będę pisać w kolejnych notkach :) Póki co, ze specjalną dedykacją dla Was - roczna Amusia :)
Ps. Taka mała ciekawostka... Amelka ma na sobie MOJĄ sukienkę, którą miałam na sobie w dniu moich 1 urodzin :) Kołnierzyk i kwiatuszki są tylko nowe, bo tamte zdążyły pożółknąć :) oczywiście jest dłuższa niż na zdjęci, ale Amel po prostu tak się "ustawił" :)
sto lat sto lat! :)))) rosnie pannica :))) fajnie ze wracasz, Katia och-mama.blogspot.com
OdpowiedzUsuń100 lat dla Małej!
OdpowiedzUsuńFajnie, że wracasz :)